O wystawie
W twórczości Zdzisława Nitki – zadeklarowanego ekspresjonisty związanego z wrocławskim środowiskiem artystycznym – grafika jest medium równorzędnym wobec malarstwa. Odwołując się do sztuki artystów „Die Brücke”, artysta najchętniej stosuje drzeworyt i uzyskuje w tej technice oryginalną formę oraz wyraz.
Nitka, studiujący w latach 80. XX wieku w pracowni Andrzeja Basaja, tworzył początkowo gipsoryty, linoryty, monotypie i litografie. Wczesne prace utrzymane były w duchu prac Paula Klee i zdradzały zafascynowanie grafiką Jerzego Panka. Wrocławianin łączył także rysunek i kolaż oraz stosował szablony. Techniki te stanowiły przygotowanie do wyboru zasadniczego sposobu wypowiedzi graficznej, jaką jest drzeworyt. Posłużenie się ekspresyjną figuracją przyniosło artyście już w 1987 roku nagrodę za plakat Festival de Mons (Belgia).
Nitka świadomie rezygnuje z warsztatowej perfekcji. Inspiruje go zarówno średniowieczny drzeworyt sztorcowy, jak i drzeworyt langowy. Swoje kompozycje tworzy również z modułowo składanych elementów matryc, przez co przywołuje tradycję grafiki Edvarda Muncha i niemieckich ekspresjonistów. Ich prace – „nieokrzesane i konwulsyjne”, intensyfikujące emocje – charakteryzowała szczególna estetyka drapieżnych form, podkreślająca indywidualne i impulsywne widzenie. Ta stylistyka jest wrocławskiemu artyście szczególnie bliska, choć stosuje on autorskie techniki warsztatowe, dostosowując drewniane matryce do współczesnej mechaniki. Nitka wcześnie porzucił rylce, a płaski klocek drewna zamienił na twardą, sprasowaną płytę. Od niskiego, wgłębnego reliefu przeszedł do uproszczonego, zbrutalizowanego rytu. Stalowe dłuta zastąpił mechanicznymi piłami łańcuchowymi, piłami tarczowymi oraz wysokoobrotowymi ostrzami, co ułatwia mu szybką i głęboką ingerencję w matrycę. Jego „drzeworyty” powstają więc przy wizgocie elektrycznych narzędzi i w obłoku drewnianego pyłu. Twarda płyta, złożona z wielu cienkich warstw drewna, pod wpływem nacisku piły staje się pobrużdżona, pęka samoistnie, a odpryski i drzazgi na jej powierzchni wzbogacają główne linie konstrukcyjne odbijanych grafik. Artysta celowo podkreśla antyprzestrzenność swoich sumarycznych, płaskich kompozycji. Światło koncentruje się głównie na białych kreskach opisujących i tworzących formy, zaś otaczający je kolor – najczęściej czerń – nabiera wartości symbolicznych. Surowość i pierwotność tych grafik zbliża Nitkę do programowych postulatów ekspresjonistów: uproszczona forma, zredukowane do linearnych rozbłysków światło i płaskie plamy współgrające z archaicznym sposobem obrazowania.
„Rzezane” matryce służą Nitce wiele razy i są pieczołowicie przechowywane przez lata. Z realizacji wielkoformatowych (np. Zawsze cierpiący, 1999) lub kameralnych (np. Morderca, 2011; Kirchner, 2012) malarz na kolorowych podłożach wykonuje kolejne odbitki. Ciekawą serią kolorystyczną są zrealizowane w latach 1998–2000 Wilczki – kompozycje ograniczone do jednego znaku, sylwetki zwierzęcia, którą artysta modyfikował czernią, zielenią przełamaną brązem, odcieniami rdzy lub żółcią i błękitem. Innymi pracami godnymi uwagi są różnokolorowe wersje Orła i człowieka karczującego las (1999), Śmierci w pracowni (2005) czy Łono Batszeby (2015).
Kulminacja doświadczeń Nitki jako grafika nastąpiła w drzeworytach, które można określić jako „Munchowskie”. To najciekawsze, a zarazem najlepsze warsztatowo dzieła. Sztuka Norwega jest zresztą dla Nitki najważniejszym punktem odniesienia, o czym świadczy np. graficzne przywołanie jego Autoportretu ze szkieletem ręki (1895) w pracy Głowa E. Muncha (2003). Za realizacje inspirowane twórczością Muncha można uznać również: Śmierć i dziewczynę (1998), Śmierć w pracowni (2005), Ironię (2010) oraz Inger i psa (2011) – kompozycję przywołującą postać siostry norweskiego malarza. W grupie mrocznych, symbolicznych prac uwagę zwraca Marta (2006) – drzeworytniczy portret córki wrocławskiego artysty.
Pokłosiem pracy graficznej są duże obrazy wykonywane na drewnianym podłożu z rytym rysunkiem i pokryte – już po malarsku – gęstą farbą (Dawid i Batszeba, 2015). Jak wielu jego ekspresjonistycznych poprzedników Nitka próbuje swoich sił także w pełnoplastycznych realizacjach „snycerskich”. Prezentowany na wystawie Golem (2015) nawiązuje do tekstu Gustava Myernika, ale jest także uproszczonym rzeźbiarsko-malarskim totemem w duchu realizacji Karela Appela czy Georga Baselitza – neoekspresjonisty szczególnie bliskiego wrocławskiemu twórcy.
Andrzej Jarosz